O mnie

Witam na stronie – HACY – Pracownia Autorska Rzemiosła.

Przebieg wykonywanych prac jak i ich efekty – od projektów graficznych po budowy różnych replik – będę stopniowo przedstawiać w dziale “REALIZACJE”. W dziale „WYDARZENIA” chcę się dzielić niewymiernymi przedsięwzięciami, własnymi jak i tymi w jakich brałem udział.

No to trochę “o mnie” :

Wszystko zaczęło się od fascynacji i przypadku. Kolega z firmy holującej samochody miał Gazika i Muscela. Ten drugi stał nieużywany w ogrodzie. Muscel M-461 ARO z silnikiem C-360 od ciągnika był typową „zmotą” czasów PRLu wykonaną dla „oszczędności” paliwa. Ale to chodziło !.

Najpierw telefony: „pomóż, bo coś znowu nawaliło” a potem już nie dało się inaczej – wypadało samemu coś podłubać. Ponadto, każdy mijany „wynalazek” 4×4 stawał przy drodze i załogi łączyły się w klany domorosłych mechaników – pasjonatów. Tak też później powstało Stowarzyszenie Miłośników Samochodów Terenowych 4×4 Gdańsk.

Drugi mój Muscel wyposażyłem w sześcio-garowy silnik Mercedesa 250SE. Dzięki pomocy Słonia, Kręgli, Mruka i innych maniaków określenia: „jak się nie da – jak się da !!?” – uczyłem się każdej tajemnicy „partyzanckich” ulepszeń. Skutkowo mój Muscel dostał silnik W116 od Mercedesa 280SE a ja praktycznie sam potrafiłem wybrnąć z jego każdego kaprysu. Potem doszła Emka – motocykl M-72 i nowe nauki i nowe znajomości a potem …….. . Pani mnie wezwała do Przedszkola, że mój syn ma poważne inklinacje do konfabulacji – bo wciska jej i kolegom, że tata buduje armaty a on jeździł czołgiem w sobotę (…).

Zawsze mnie wkurzało, gdy każdą naprawę wydłużały wizyty u spawacza, tokarza a otwór powyżej 14mm to było po prostu zabójstwo dla starej dobrej Celmy. Tak przez kilka lat nazbierałem maszyn i urządzeń, gdzie na dzień dzisiejszy, budując np. replikę armaty Le.I.G-18 – jedynie lufa mi nie weszła w kły mojej „Dziuni” – czyli tokarki TUE-35 a wszystko powycinałem i zmontowałem we własnym zakresie.

Dlaczego – Pracownia Autorska Rzemiosła – a nie na przykład warsztat ślusarski lub samochodowy ?. Sprawa jest prosta – Po pierwsze, nie wykonuje prac w sposób zorganizowany lub ciągły. Pracuje sam dla siebie, pomagam znajomym a czasem przyjmuje pojedyncze zlecenia na zasadzie umowy o dzieło. Po drugie, w takich „wyzwaniach” – naprawy, remonty czy budowa – nie jest typową mechanika samochodową – gdzie obowiązuje jakikolwiek standard czy skatalogowana definicja. Tu dosłownie trzeba „rzeźbić” i każda praca pozostawia po sobie ślad indywidualnej inwencji – dosłownie – twórcy !. Wiele elementów czy przeróbek wymaga wykonania detali od początku różnymi technikami. Obróbka metalu skrawaniem, elektryka, tapicerka, blacharka, kołodziejstwo, kowalstwo i wszystko niepowtarzalne, „na miarę”– to można przypasować do ogólnie pojętego rzemiosła gdzie wyrób jest dosłownie dziełem twórcy – tak ja to widzę.

W swoich pracach cały czas się uczę i czerpie wzorce z doświadczenia i wiedzy moich znajomych – pasjonatów „rzeźby wszelkiej maści” . Wymiana takiej wiedzy – to duża część pracy. Następnym etapem jest faza projektowania a dopiero na końcu biorę młotek i przecinak do rąk. Końcowy etap – to zadowolenie własne a także odbiorcy – i to mnie kręci !.

Comments are closed.