Operacja Parszczyce 2009

zdj1

Stowarzyszenie Militarni Trójmiasto po raz drugi zorganizowało “Piknik Militarny Krokowa 2009”. Śladem dobrej zabawy z zeszłego roku, powtórzono program, urozmaicając go o doświadczenia. Niestety większość czasu padał dokuczliwy deszcz, który “zmył” naszych gości a nam zmył nadzieje z twarzy. Całe szczęście, jak wychodziło słońce, nasz gościniec zapełniał się żądnymi wrażeń. W dniach 17-19.07.2009r. W całej Polsce, pogoda płatała złośliwe figle. Nasi Towarzysze na równoległym pikniku militarnym w Gostyniu – też zmokli.
Moim zadaniem, sukcesem w organizacji tego pikniku, była „naturalna” koordynacja wszystkich zaangażowanych uczestników. Przykładowo – każdy z Grupy Militarnych przyjął jakieś zadanie na swoje barki i pomimo pozornego zamieszania – wszystko zostało zrealizowane. Spotykaliśmy się co jakiś czas u Makosia w firmie. Poza harmiderem, jaki jest na takich spędach – a zawsze są liczne – powoli tworzył się zakres obowiązków każdego z nas. W zasadzie do końca nie było wiadomo, czy impreza odbędzie się na terenie żwirowni w Parszczycach, należącej do Józefa – naszego serdecznego znajomego, czy na terenie należącym do Miasta Gdyni .
Skutkowo postanowiliśmy, że sokoro jest to nasza impreza “prywatna” na którą może przyjść każdy chętny, odstąpimy od drążenia spraw publicznych na terenie gminy.
Przygotowałem kilka tekstów w tym zaproszenia i rozesłałem do wszystkich możliwych grup rekonstrukcyjnych i znajomych. Sławek z Warszawy zamieścił informacje na portalu internetowym “Do Broni“ a nasza załoga czyniła propagandę gdzie się tylko dało. Potem wydumałem coś w formie regulaminu pikniku. Miało to na celu ujednolicenie naszych wymagań co do uczestników i gości. Na koniec zaproponowałem mapkę ideową terenu imprezy – co jest praktycznym standardem przy podobnych przedsięwzięciach. Mapka była na kolejnych spotkaniach modyfikowana – padały dobre pomysły, które nakazywały korekty.
Nie chcę abyście myśleli, że impreza jest moja zasługą – opisuje jedynie moje zadania jakie realizowałem. Pamiętajcie, że ekipa Militarnych pokonywała dziesiątki kilometrów wożąc sprzęt – “ekspozycje militarne” . W dwie WZT-1, BAT, T-55, TG34/85, Urala, ATS-a, armatę 85mm, działko 37mm p-lot, moździerz 122mm i 82mm, kuchnie polową, namity NS i wiele innych “sprzętów” mających uświetnić naszą imprezę. Inni załatwiali plakaty, pomagali ładować sprzęt, przygotowywali zaprowiantowanie – i można by tak wymieniać tego na wiele zdań, dlatego skupię się na mojej działce.
Na miejsce przyjechałem w środę wieczorem. Dotarliśmy w konwoju z Krisem i Melonem. Ci przytargali przyczepę i kuchnię polową. Tu zaobserwowaliśmy natarcie złowrogiego frontu burzowego – zatem pośpiesznie rozbiliśmy mały namiot aby bezpiecznie ułożyć do snu 300 worków jutowych. Ja pojechałem do domu po moją Emkę natomiast ekipa do rana omawiała problematykę zlotów i imprez.
Następnego dnia przybyłem około południa. Rano musiałem Towarzyszowi Koli z TGRH, skończyć obiecaną reperację Jego M-72 , tak aby mógł pojawić się na imprezie. Na miejscu czekała na mnie koparka KASE gdzie syn właściciela – Darek niecierpliwił się z pracami. Pospiesznie z Melonem wytyczaliśmy okopy na dioramy dla grup rekonstrukcyjnych i jednocześnie zwoziliśmy zwały słomy ( do wypełnienia worków jutowych ). W piątek rano DT, oryginalny – radziecki, wyrył stanowisko dla strzelnicy ASG, nadzorowanej przez Grupę Szturmową z Wejherowa. Tak do wieczora praktycznie wszystko było przygotowane z zakresu mojej działki.
W piątek zjechały grupy: GRH Prusy, TGRH, Ariergarda, Kalina Krasnaja oraz wspomniana Grupa Szturmowa z Wejherowa.3 Bastion Grolman dopieszczał swoje stanowisko od czwartku. Kola dojechał szczęśliwie swoją Emką późnym wieczorem. W sumie , od piątku do niedzieli zaliczył trzy “gumy” w tylnim kole. Ta “wadę” będziemy usuwać w późniejszym terminie :o ). Inną przykrą awarią było pęknięcie głowicy w Czapajewie Fantomasa – naszego sponsora. Pęknięcie zewnętrzne poprzeczne na wysokości gaźnika.
Teraz impreza zaczęła funkcjonować swoim życiem. Jedną z większych atrakcji była “półtorka” Kaliny Krasnej – przywieziona z Grójca. GAZ MM w całości został zrobiony przez ekipę Kaliny na bazie odrestaurowanych a także zrobionych od podstaw elementów. TGRH lansowało się w doskonałych replikach Kirysów – wykonanych we własnym zakresie a grupa wejherowska świeciła przykładem zaciętości w boju i zgraniem!. Czołgi nieustannie woziły naszych gości po “rykowisku” a stanowiska rekonstruktorów strzegły wzgórza przed ……… . No właśnie. Mucha by się nie prześlizgnęła przez tak przygotowane linie obrony – za to, pokonał nas deszcz. Przed następną taka impreza trzeba zbratać się z jakimś szamanem. Tak czy inaczej, korzystając z okazji – ja serdecznie dziękuję wymienionym grupom rekonstrukcyjnym za uświetnienie tego przedsięwzięcia i zapraszam na przyszły rok!.
Zdjęcia zamieściłem dzięki uprzejmości Pita, Balkona i oczywiście mojej Gosi.

wydarzeniaPermalink

Comments are closed.