Prace przy rusznicy p.pancernej – PTRD ruszyły całkiem przypadkowo. Zainteresowanie grupy rekonstrukcyjnej z Polski zaowocowało konkretnym projektem. Powolne rezultaty wynikały z trudności pozyskania wymiarów jak i zrozumienia mechanizmu działania tej z pozoru prostej w konstrukcji – broni.
Zdjęcia przybywały jak i wiedza. Ta „ z grubsza ciosana” luśnia – to fakt, wyjątkowo prosta konstrukcja ale wg mnie jedna z najlepszych z istniejących w owych czasie karabinów przeciwpancernych jednostrzałowych. Po oddaniu strzału – zamek samoczynnie się otwierał wyrzucając łuskę – i można było szybko załadować kolejny pocisk. A sama lufa – mogła służyć jako łom lub wycior armatni – sądząc po jej solidności i długości. Pomijam prostotę w produkcji.
Mając podstawowe wymiary – doszedłem do każdego widocznego drobiazgu – jednak nie mogłem zrozumieć po co jest dziwny element na kolbie za ręcznym ryglem zamka jak i widoczne prowadnice w okolicy uchwytu. Na jednej z wschodnich stron, ktoś pięknie rozrysował metodę działania zamka podczas strzału . Pozwoliłem sobie zamieścić ten rysunek – jeżeli naruszyłem tu czyjeś prawa autorskie – proszę o sygnał – rysunek usunę a Autora publicznie przeproszę..
W zasadzie do potrzeb skutecznego oddziaływania tej broni – projektant osiągnął optymalny cel poza samo-powtarzalnością, jaką dał projekt rusznicy PTRS. Broń była skuteczna i prosta w obsłudze – jak i odporna na wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia. Tak mniemam sądzić po moich własnych spostrzeżeniach konstrukcyjnych. Porzekadło „gniotsja, nie łamiotsja” jest tu najbardziej trafne.
Przystępując do prac – stwierdziłem, że największym wyzwaniem jest wykonanie repliki lufy. Tą trzeba wykonać z litego pręta o średnicy 35mm i długości niecałe 1,5 metra !. Ma być to przeca sztywne i proste. Lufa w oryginale była stożkiem na całej swojej zewnętrznej powierzchni ! – czyli w miejscu widocznym – na długości około 1200mm o kącie nachylenia 0,5 stopnia !. Ze zdjęć wywnioskowałem, że toczenie było z jednego ciągu w dodatku o widocznym śladzie działania narzędzia ( skrawania ). Tu powstał cały problem. Ja nie mam takiej tokarni – a toczenie w odcinkach nie pozwoli zachować śladu noża w jednolity sposób. Co robić !? . Stwierdziłem, że zlecę to firmie, która z niechęcią przyjęła projekt. Nie mieli tokarni z takim liniałem pomocniczym na taki odcinek – zatem zaprzęgnięto do tego starego, doświadczonego tokarza. Ten wykonał pracę na małej tokarni znanymi sobie sposobami…… .
Wszystko wyszło jak trzeba – ale czas pracy przekroczył 12 godzin …… i „popłynąłem na kasę”. Niestety – takie długości na tak cienkim pręcie wymagają strugania drobnym wiórem przy wolnym posuwie. Ta czynność musiała być powtórzona wielokrotnie stąd tyle czasu. Sam bym lepiej tego nie zrobił – ale prototyp wymaga poświęceń. Replika lufy jest idealna – ale chcąc na tym zyskać…… muszę opracować na przyszłość inną technologię – bo to nieopłacalne. Przecież trzeba dorobić resztę PTRD !.
Waga repliki lufy – to 7 kg . Co prawda są nawierty z tyłu i przodu ale walec 14,5mm, długości 1,5 metra ( czyli otwór lufy ) do ponad 1,5 kg, jaki został . Zatem zakładam, że mam replikę lufy o cały jeden kilogram cięższą od oryginału. Trochę mnie to załamało – ale słowo się rzekło a prace ruszyły – więc dociągnę do końca ( swojego albo jej ) ).
Może i sowieci robili „nieeleganckie” konstrukcje ale na pewno skuteczne. W końcu ta z pozoru prosta rusznica miała nawet kilka modyfikacji – z celownikiem optycznym włącznie.
Zapytacie skąd moja kpina, że rusznica mogła posłużyć jako łom – otóż – nie jest to kpina. Zwróćcie uwagę, że oryginalne zdjęcia muzealnych rusznic mają tę cechę charakterystyczną – że oksyda całej broni jest jednolicie czarna a lufa ma odcień brązowy, żółtawy lub jest srebrna. Jest to wyjątkowo dobrany gatunek stali, który przy takiej długości ( 1,2 metra ) nie był podparty żadnym wzmocnieniem dla takiego kalibru a co więcej – dla takiej średnicy „rury”. Prosta sprawa – lufy armatnie powyżej 30 mm są stabilne w osi, powierzchnią i masą samej swojej średnicy – a tu mamy do czynienia z rurą o zewnętrznej średnicy jedynie 35 mm bez „wspomagania” – jak inaczej nie zachować osiowości – niż „poważnym” gatunkiem stali. Zatem nie jest to popelina na szybko – bo Batiuszka zdenerwowany był !.
Prace będą postępować mozolnie – ale sukcesywnie będę komunikował o aktualizacji tematu w dziale realizacje.
-
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
Archiwa
Kategorie
Meta