Przeczytałem sobie po raz kolejny nazwę jaką wymyśliłem spontanicznie dla swojej pracowni : Autorska Pracownia Rzemiosła i tak się zastanawiam skąd ten pomysł i w ogóle co ja tutaj robię i tak powstało kilka przemyśleń .
Co ma wspólnego rzemiosło z czymś autorskim ?. Autorskie może być dzieło sztuki – utwór artysty a rzemieślnik wykonuje co najwyżej formy użytkowe, wcześniej podporządkowane wzorom twórców. Rzemieślnik odpowiada za funkcjonalność i jakość przedmiotu jako wyrobu a nie koniecznie dzieła. Czy zatem rzemieślnik może być artystą a artysta rzemieślnikiem ?. Czy zlepieniem tych trzech słów nie narobiłem tzw. mezaliansu ?.
Według mnie, artysta – jest twórcą z samej natury. Gdzieś tam w kąciku sypie z rękawa niepowtarzalne pomysły i prezentuje je światu w różnych formach – od dźwięku po obraz. I tak jego twór przechodzi do rangi ponadczasowości. W naszym świecie, tak bogatym w dzieła, paradoksalnie, cały czas rodzi się coś nowego i właśnie wtedy można śmiało użyć słowa – autorskie. Jeżeli takie dzieło połączone jest z funkcjonalnością – można uznać, że nasz artysta jest geniuszem – bo jego wytwór będzie początkiem jakiejś rewolucji w podstawowym problemie życiowym. Dosłownie – wyobraźnia i talent owocują w nowe rozwiązania, gdzie niejednokrotnie prostota takiego rozwiązania zaskakuje i wzbudza podziw !. Potem, nic innego, jak tylko to powielać. Testy, wytrzymałości, jakość i gatunek materiału – to już nie rola artysty. Artysta to twórca – nie ponosi odpowiedzialności za swój twór – po prostu nam go proponuje.
Rzemieślnik to jakby kontynuator pracy artysty. Prace rzemieślnika mają na celu zaspokoić potrzebę odbiorcy a nie koniecznie zachwycić. Rzemieślnik jest oceniany za jakość wyrobu ewentualnie za pomysłowość wykonania takiego a nie za sam pomysł. Mało kogo interesuje metoda jaka się posłużył i ile wiedzy, kunsztu i fachu włożył w wyrób – jak fakt, że wyrób jest solidny i spełnia oczekiwania odbiorcy. Ot surowe kryteria ale zacne !. Takie kryteria od dawna narzuciły chociażby stopnie doświadczenia – od ucznia po mistrza. Ten ostatni ma kilka popularnych przywar jak np. miara w oku.
Podoba mi się jedna przypowiastka, jaką usłyszałem od kolegi Jędrka z Warszawy – brzmi ona mniej-więcej tak: „ majster dostał zlecenie wyprofilowania wgniecenia w blasze – podszedł, puknął młotkiem i skasował 60 zł. Oburzony zleceniodawca zażądał wyjaśnień – czemu tak drogo skoro to trwało tylko sekundę i jak to majster opisałby w kosztorysie !?. majster spokojnie podsumował – puknięcie młotkiem 7 zł, użyta wiedza gdzie i jak puknąć 53 zł i na tym rozmowa się skończyła.
Ponadto rzemieślnik w swej pracy wnosi coś wyjątkowego – tzw. ducha. Otóż – praca wykonywana w procesie produkcji masowej – a piszę tu o wszystkim , nawet o serialach TV, nie nosi śladu ducha. Pogoń za sławą czy pieniądzem jest produktem na miarę masowego przemysłu a rzemiosło jest doskonaleniem kunsztu , pielęgnowaniem tradycji, docenianiem wiedzy i nauczeniem się zwyczajnego rytmu pracy – który jednoznacznie nam mówi, że to wyrób ma swoje prawa natury które musimy uszanować i się ich nauczyć. Innymi słowy, rzemieślnik musi w każdej czynności skupić się na realizacji – coś na zasadzie medytacji. Inaczej nóż tokarski trzaśnie, przepalimy podkowę w palenisku, pochrzanimy zwrotkę piosenki czy maźniemy pędzlem tam gdzie nie trzeba. Jeżeli do tego wszystkiego dodamy, że pracujemy w rzemiośle z pasją – można dopisać „spełnianie się”.
Idąc dalej – co ma wspólnego autorstwo do wykonanych prac „niby” twórczych – jeżeli nazywamy je wyrobami a nie dziełami czy utworami. Przykładowo, repliki to nic innego jak powielanie istniejących przedmiotów ( utworów ) no i nic innego jak “legalne fałszerstwo”. Gdzie tu iskra boża twórcy !? . Może ta skromna nadzieja, że dodatek tego ducha daje tu niepowtarzalność ale co ta subtelna wyjątkowość ma wspólnego z autorstwem…… . To tak jakbym logo Adidas napisał z odwróconą literą „A” – i uznał jako autorskie – też już takie numery były i się dobrze sprzedawały. Hmm – no chyba za płytkie porównanie.
Jest nadzieja w innym kontekście. Kiedyś rzemieślnik był jedynie znanym przemysłem póki ten – jako produkcja masowa nie nobilitował rzemieślnika do rangi elitarnej.
Chwała masowej produkcji ! . Przykładowo: z chwilą wejścia na rynek obrabiarek cyfrowych CNC, obróbka metalu maszynami konwencjonalnymi staje się „sztuką” ( oj za daleko ! ) – stanie się rzemiosłem z tradycjami ! . Co się stanie jak całą elektronikę świata szlag trafi – ilu zostanie takich, co zrobią zwykłą łyżkę, zawiasy do drzwi czy fotografię na szkle ?. Otóż już jest wielu takich, co zrobią dosłownie wszystko, bo potentaci ze sprzętem z żurnali owszem przyjmą zlecenie – ale „nie mniej jak 1000 sztuk i czas oczekiwania pół roku”. A przysłowiowy Pan Heniu zrobi i to tak, że mucha nie siada i to na jutro. Pan Heniu nie ma czasu aby nadać swojemu wyrobowi cechy własną puncą i gdzieś umyka w świecie pogoni za opłatami ZUSu należne wyrobowi – i rzekłbym tu odważnie – dziełu, dosłownie autorstwo.
Każdy wyrób rzemieślnika posiada dusze nadaną jego ręką, stad śmiało mogę teraz użyć słowa, że każdy jest autorski – i już nie do podrobienia. Odróżnię swoje prace wszędzie na świecie nawet bez widocznych cechownikow.
Mnie osobiście kręci moja pasja . Cały czas się uczę, poznaję nowe możliwości, chłonę wiedzę doświadczonych i cieszę się ich sukcesami na własnych podwórkach. Pracuje na maszynach konwencjonalnych – starych molochach, jeszcze z lat 50-tych a jedna jest nawet przedwojenna. Każdorazowo doświadczam na nich nowych możliwości a już zaszczytem jest pozyskanie wiedzy od doświadczonego kolegi, że można na takiej coś więcej zrobić. To jednocześnie praca jak i poszukiwanie nowych możliwości. Przykładowo, potrzeba wiedzy – obróbki metalu na gorąco , skierowała mnie do mojego kolegi Adama Stachowicza – kowala i tu na kolejnym spotkaniu Stowarzyszenia Artystów Kowali Polskich usłyszałem tyle nowego, że stwierdziłem – o metalu wiem tyle co nic.
Na chwile obecną cieszę się z tego co robię i chcę to Wam przekazać z pozytywnym przesłaniem. Zaczynałem od młotka i ręcznej wiertarki jak każdy z nas zaczynał od czegoś prostego. Fajnie jest słyszeć jak praca radość przynosi a nie ciągłe udręki z ZUS czy związkami zawodowymi przy jednym pracowniku. Niestety, obecny system proponuje pracę na takich zasadach, że w pewnym momencie pasja brzydnie. Potem pozostaje opętanie pieniądzem chyba, że ten przerodzi się w pasję ( bo to napędza słynną gospodarkę ) – a to zdominowało świat. Oj wdałem się w politykę ……. przepraszam. Zatem nieważne czy pracujemy na 100 m/2 czy w pokoju przy biurku – ważne, że czas pracy jest chwilą medytacji a nie zgubnej pogoni za pieniądzem – czego Wszystkim życzę.
Autorska Pracownia Rzemiosła – a i owszem !.