przestrzelina 20 mm pancerza pojazdu – pociskiem p.panc małokalibrowym ( np. UR wz. 35 )

zdj5

Jakbym przeciętnemu „złomiarzowi” powiedział, że te kawałki blachy są więcej warte niż 35 groszy za kilogram w skupie, to by mnie wyśmiał do łez i pewnie by miał rację …… ponieważ tacy dżentelmeni na wszystko co z metalu patrzą w kategorii 35 groszy za kilogram – więc kiepska dygresja.
Trzeba zacząć inaczej. Przy mojej pasji dostać zlecenie od Muzeum, to wyjątkowa nobilitacja. Tu, nie tyle liczy się pieniądz ile niebywały zaszczyt współpracy z instytucją, która jest, była i będzie skarbcem wiedzy i inspiracji dla mojej pasji. Takie wyzwania są u mnie jak alarm czerwony ! – trzeba stanąć na głowie i nie zawieść.
Przy jednej z niecodziennych okazji, Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej , dr Janusz Marszalec rozmawiał ze mną na temat rodzimej konstrukcji karabinu przeciwpancernego UR wz. 35 (kb ppanc wz.35) a także – efektów jego działania. Rozmowa ewoluowała w kierunku: „czy dało by radę wykonać imitacje przestrzelin z pocisku takiego karabinu”…. .
W zasadzie wszystko dało by radę zrobić – ale pomysł wydał mi się nieco dziwaczny. Przyznam, że z początku myślałem trochę małostkowo – jak wyżej opisany złomiarz – ale wynikało to raczej z mojej małej wiary w sukces wykonania takiej „imitacji”.
Temat był sukcesywnie trawiony i omawiany wraz z dzielną ekipą mojego serdecznego kolegi – Przemysława Kuczkowskiego z firmy Allmetal, zajmującej się obróbką metalu od wielu lat. Pocisk karabinu ppanc leci z prędkością początkową 1275 m/sekudnę – a my nie dysponujemy takimi możliwościami zaplecza do eksperymentów – innymi słowy, nie mamy broni przeciwpancernej w podręcznej narzędziowni.
Przygotowania – to dogranie planu działania. Całość miała być wykonywana w płytach imitujący pancerz pojazdów pancernych – grubości 20mm . Pocięte palnikiem odcinki około 200 x 200mm płyt stalowych poddawano torturom. Na przemian – gazy o różnym natężeniu mieszanki , nawierty, podfrezowania  – po samo przepychanie kuli stalowej od łożyska pod prasą hydrauliczną. To ostatnie doskonale imitowało wyrwany materiał. Trochu przygrzać, trochu puknąć potem pocisnąć i puknąć od lewej. W każdym przypadku, na jeden otwór nakłada się szereg wymienionych operacji w różnej kolejności. Praca intuicyjna, ponieważ mało miałem zdjęć – a kolega Kuczkowski odgrażał się, że ostatni raz taka przestrzlinę widział na poligonie 100 lat temu !.
Pięć prób okazało się ciekawym doświadczeniem które przerosło moje oczekiwania. Płyty przekazałem Dyrekcji Muzeum – Ci będą to badać pod kontem podobieństwa do prawdziwych przestrzelin. Nieukrywam, że Ich zadowolenie przy odbiorze zamówienia jest dla mnie wyjątkowym wyróżnieniem. Z tego miejsca chciałbym podziękować Dyrektorowi Muzeum II Wojny Światowej dr Januszowi Marszalcowi za okazana mi cierpliwość i zaufanie a także moim serdecznym kolegom Przemkowi i Marcinowi bez których pomocy nie dał bym sobie rady z tym eksperymentem !.

realizacjePermalink

Comments are closed.