replika stelaża niemieckiego, II wojennego noszaka – nosidła uniwersalnego ( Tragestell 43 )

zdj6

Niemiecki noszak tragestell 43 – jest następcą M39 i jest chyba najpopularniejszym tego typu stelażem używanym do transportu wszelkiej maści ciężkiego wyposażenia niemieckiej armii. Kilkakrotnie pojawiał się na aukcjach internetowych – i walczyło o taki „fant” wielu chętnych. Zwycięzcy aukcji internetowych – za każdym razem przebijali wszystkich znaczną stawką !.
Po wykonaniu nawet zadowalającej repliki stelaża nosidła Tragestell M39 – zawsze miałem ochotę zmierzyć się i z tym drugim. Kompletnie nie miałem pojęcia o jego wymiarach – a nawet byłem przekonany, że jest też zrobiony z rurek cienkościennych. Jak tu upolować albo mieć dostęp do oryginału – jak te ulatniają się jak amfora.
Któregoś dnia dostałem „cynk”, że znajomy posiada taki – ale nie na długo. Była sobota rano – a w poniedziałek miał wysłać kontrahentowi zawierając umówioną transakcję. Miałem tylko sobotę aby zadziałać w temacie bo niedzielna praca – to nie za bardzo wychodzi . Udało się zdobyć ten oryginał i z miejsca przystąpiłem do pracy.
Okazało  się, że jest on większy od M-39 – dokładniej wyższy. Jest wykonany z prętów a nie z rurek – i tu zapewne doświadczenie niemieckich żołnierzy przemówiło nad tańszą i praktyczniejszą konstrukcją. Tak czy inaczej – pręt należy powyginać sobie znanymi sposobami – nie gubiąc żadnego kąta czy wymiaru. Do dyspozycji miałem imadło i mój ulubiony „impulsator kinetyczny” – czyli młotek i parę innych pomocnych narzędzi. Dolny łuk udało się zagiąć na radzieckim kole od karabinu DSzK ( wreszcie się do czegoś przydało ). Potem spawarka i tak upłynęło kilka dobrych godzin walki z zachowaniem proporcji i wymiarów.
Nie wspomnę, że konstrukcja szelek – to istny koszmar – a i tak ponoć kilku brakowało. Pasy nośne – główne wykonane z party w pewnym momencie o połowę się zwężają i w dalszej części posiadają otwory na klamrę. Najciekawsze, że wszystko to jest robione maszynowo z „jednego pociągnięcia” – zatem nie ma możliwości tego łatwo skopiować. Nie wspomnę o sygnowanych klamrach i zaczepach – te chyba najłatwiej dobrać z powojennych plecaków czy worków transportowych. Z pasami nie mam teraz głowy się zmierzyć – bo to misterna robota.
Noszak wyszedł dobrze – mógłbym nieskromnie napisać, że udało się zrobić kopię – ale tą ocenę pozostawiam czujnym i bezwzględnym kolekcjonerom. Ja pozostanę przy określeniu replika. Sam fakt, że spawy łączące pręty w oryginalnym noszaku – wychodziły pewnie z ręki rzemieślnika o wieloletnim doświadczeniu a całość była robiona na mechanicznych matrycach – a nie na kole od DSzK. Zatem niech tak zostanie.
Zastanawia mnie, czy pierwsze turystyczne plecaki ze stelażami nie mają źródła właśnie w tych nosidłach tragestell.

realizacjePermalink

Comments are closed.