Zasobniki zrzutowe . Chcąc dostarczyć zaopatrzenie dobrym , którzy walczą ze złymi – najszybszą drogą i najbezpieczniejszą dla dostawcy jest droga powietrzna – lotnicza. W okresie walk II wojny światowej Brytyjscy inżynierowie opracowali podwieszane do skrzydeł lub w komorach bombowych – pojemniki. Były to różne rodzaje o normatywnych gabarytach i masie z jednakowym systemem zaczepów nośnych. Celka ( ob. cit.) – to nazwa elementu składowego całego pakietu jaki lądował na ziemie a rozdzielenie go pozwalało rozdysponować szybko racje dostawy w miejscu zrzutu. Zasobniki miały swoje własne, odmienne szkielety – gdzie przenoszony ładunek / zawartość nie miała specjalnej możliwości zdeformować kształtu całej konstrukcji. To co opisuje nie ma genezy historycznej a jedynie własną, obserwacyjną.
Dostałem zlecenie od Muzeum II Wojny Światowej na wykonanie replik / kopii takich pojemników na potrzeby edukacyjne i miałem możliwość pozyskania wymiarów z oryginałów – zbiorów muzeum. W internecie też znalazłem wiele informacji w potrzebnym temacie. Rozpracowując techniczne rozwiązanie konstrukcji starałem wczuć się w zamysł twórców na zasadzie – co autor miał na myśli. Innymi słowy – wyobrażałem sobie warunki, jakim musiała sprostać konstrukcja aby spełnić swoje zadanie. W konstrukcjach na potrzeby użytkowe nie ma miejsca na przypadki – każdy kształt, grubość, zagięcie czy zgrubienie ma swoje przeznaczenie a to jest jedna z fajniejszych części mojej pracy – dochodzenie do tego, nie mając materiałów źródłowych. To jakby wchodzenie w umysły twórców z przed lat – mnie to fascynuje i daje wiele nauki.
Zgodziłem się na wykonanie trzech segmentów w wymaganym terminie, trochę na zasadzie ambicjonalnej. Jak produkowali takie zasobniki w zakładzie na potrzeby wojny w ilości kilkuset czy tysięcy sztuk, doświadczano udoskonalenia partii powstawaniem błędów pierwowzorów. Każdy mój błąd przez brak doświadczenia to mój czas i materiał w tzw. kosmos, zatem łacinę podwórkową czasem artykułowałem już nawet wierszem. Techniki obróbki metalu, jakie zastosowałem przy budowie replik zasobników to, – toczenie, frezowanie, wyoblanie, tłocznictwo. Dwie pierwsze do wykonania form – tzw. kopyt a dwie ostatnie posłużyły do wykonania samych pojemników. Było jeszcze trochę nitowania, spawania, szlifowania ale to już kosmetyka.
Najbardziej przeklinałem na położenie koloru.. Nie mam warunków i nie cierpię malować natryskowo ze względu na walory zapachowe. Dałem radę i przeżyłem a zasobniki bez zacieków – i to jest sukces. Oryginalne zapewne były malowane podkładem – prawdziwą minią a docelowo farbą nitro – najefektywniejsza i najczęściej stosowana farba do dziś dnia przez przemysł zbrojeniowy. Ja zdecydowałem się użyć podkład tlenkowy – antykorozyjny opisany przez producenta jako minia a docelowa farba – lakier samochodowy, dwuskładnikowy akrylowy.
Dlaczego replika a nie kopia – otóż oryginały mają wszystko calowe a ja musiałem wymiary podciągnąć pod metryczne zatem wszystkie końcówki wymiarów 0,5 mm musiałem zaokrąglić – a to już nie jest kopia jak w oryginale . Tu oczywiście żart, bo nikt do muzeum nie chodzi z suwmiarką i tak naprawdę można by się przyczepić do farby, mojego cechownika czy rodzaju zastosowanej blachy no ale z tego się przecież nie strzela.
Zdałem w terminie trzy segmenty nr 3 – patrząc na kolejność w zestawie jak w załączonym zdjęciu. Miesiąc później muzealnicy zwrócili się do mnie o wykonanie jeszcze trzech pojemników. Tym razem skorzystałem z wymiarów drugiego eksponatu zbiorów Muzeum II Wojny Światowej, który wg mnie jest segmentem nr 2 lub 4 . Z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować Mateuszowi Jasikowi z Muzeum II Wojny Światowej za okazane mi zaufanie powierzając to zlecenie a także Przemysławowi Kuczkowskiemu – właścicielowi firmy Allmetal z Sopotu, Leszkowi Supińskiemu i Adamowi Stachowiczowi ze Stowarzyszenia Polskich Artystów Kowali za okazaną pomoc w realizacji tej pracy. Jest to dla mnie ogromna radość móc zobaczyć swoją pracę jako materiał dydaktyczny pomocny edukacji najmłodszych – i tu dziękuje dyrekcji muzeum za akceptacje, moim zdaniem fajnego przedsięwzięcia tej instytucji.
Pierwszy raz przydały się 11.08.2016, gdzie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku było partnerem Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w organizacji obozu „Historia w terenie” w Piaskach na Mierzei Wiślanej – zdjęcia w temacie zamieściłem z oficjalnej strony muzeum z Ich aktualności.