Kotki – pieski, wszystko jemy !

Rysunek1-1

Kotki – Pieski – wszystko jemy !

Taki znany orientalny misz masz. Czyli wszystko da się zrobić w pracowni HACY. Nie mam zbytnio czasu na pisanie o każdym drobiazgu jaki dorabiam dla przyjaciół stąd postanowiłem rozpisać się w takim temacie – gdzie będę odświeżał go zamieszczając jedynie zdjęcia elementów z opisami a nie całych esejów ( np. o ławeczce od Willysa – jak wcześniej ). Cały czas, w wolnych chwilach cos dłubię i chciałbym Wam się pochwalić dorobkiem . Zbiera się tego coraz więcej – wraz z wiekiem – i gdzieś to umyka.

Możecie śmiało powiedzieć, że niejeden rzemieślnik, artysta czy przedsiębiorca wykonuje sto razy więcej prac niż ja i się nie chwali – ale ja wiem o tym, że w ferworze pracy pewnie Oni nie mają często czasu czy pracowników do takiego „marketingu”. Wiele ciekawych doświadczeń i ich efektów umyka w pogoni za codziennością a szkoda . Ja uznałem, że wszystko będę fotografował i w miarę możliwości prezentował na tej stronie. Masę drobiazgów wykonuje się w krótkim czasie i nie ma co się tu nad nimi rozczulać owocnymi artykułami – stąd postanowiłem jak na wstępie.

Jest tak, że mając maszyny, drobne doświadczenie i trochę czasu – poza własna pasją trzeba pomagać potrzebującym !. Koledzy zawsze mi pomagali i pomagają – to i ja mogę się odwdzięczyć. Tematy są różne – ale zawsze zaznaczam, że pasjonuje mnie metal i nie za bardzo mam warunki do obróbki drewna czy skóry – a i takie tematy się trafiają. Ponadto gabaryty potrzeb są róże – i w zasadzie nie można wybrzydzać. Czasem trzeba wykonać precyzję w zakresie widocznych na zdjęciach „knopików” czyli drobiazgów do oporządzenia wojskowego a czasem trzeba powalczyć z obliczeniami przeciążeń masy – jak w przypadku dorabiania wałka obrotu wieży repliki czołgu Pantera ze stowarzyszenia „PANTERA” z Żukowa a także zmierzenia się z wirtualnymi wymiarami ( domyślnymi ) , gdzie nie ma możliwości pasowania dorabianego elementu do eksponatu jak w przypadku pomocy dla kolegów z 7AA .

Masa odmiennych wyzwań powoduje proste zjawisko – brak monotonności. Raz tylko musiałem koledze …… bo niestety obiecałem ……. przetoczyć 200 drewnianych drągów – dwustronnie na wymiar ( co milimetra ) w umówionym czasie i to mnie dosłownie zabiło.

Zrozumiałem wtedy co to jest „akord” i w dodatku tzw. praca za miskę ryżu. Przypomniałem sobie powiedzenie kolegi Jędrka z Kaliny Krasnej – człek nie zawsze się myli z braku doświadczenia – ale w większości przy doświadczeniu przy potrzebie wielokrotnej  powtarzalności …… po prostu masakra !. Moment nieuwagi i dosłownie można życie stracić pomijając wymiar wyrobu. Po setnym elemencie – wykonywanym na akord przy 700 obrotach maszyny – nie można się nawet zamyślić a to już nie mantra tylko potrzeba dodatkowej adrenaliny …. a jak tu ją uzyskać jak to nawet nie rajcuje. Gdyby nie to, że to kolega – to bym po prostu odmówił.

Wyzwania są przedziwne. Należy coś dorobić albo poprawić lub zregenerować i w każdym przypadku należy się dobrze nagłowić jak osiągnąć oczekiwany efekt. Oczywiście korzysta się z pomocy zaprzyjaźnionych firm – specjalizujących się w sprawach niemożliwych do wykonania przeze mnie – a także z Ich konsultacji. W każdym z tych przypadków jest to dla mnie bezcenna nauka w branży. Pomijam fakt, że niektórych zainteresowanych odsyłam do znajomych, którzy problem dawno profesjonalnie opanowali – wychodząc z zasady, że nie wchodzę w konkurencje, licząc tym samym na podobny szacunek. Ponadto grono podobnych sobie rzemieślników – według mnie – powinno sobie pomagać w ten sposób, bo to zacna cecha.

Obróbka metalu okazuje się wiedzą typu – studnia bez dna. Ostatnio od serdecznego kolegi zostałem przepytany – „ile jest gatunków stali” – odpowiedziałem – jakieś 200. Odpowiedział, że ponad 5000 z czego ponad 1000 jest zastrzeżone dla potrzeb wojska . Podobnie było na spotkaniach z kolegami ze Stowarzyszenia Polskich Artystów Kowali – gdzie takie drobiazgi – jak oświetlenie miejsca pracy, zapach stali, waga koloru żaru paleniska, postawa przy kowadle, chwyt i praca ramienia kującego są podstawą zabawy w kowalstwo … . Tak jak i w frezowaniu i toczeniu – matematyka się ukłoniła typu : tangens , cotangens itp. . Człek który za każdym razem udziela mi takich nauk – to nie żaden inżynier czy profesor – to np. zwykły jąkający się ferezer ze Stoczni Gdańskiej z potencjałem wiedzy praktycznej jakiej już się nie nabędzie na dostępnych kursach z netu …… . Tych coraz mniej. Kończy się ogólnie-dostępna  era wiedzy konwencjonalnej. To naturalny postęp gdzie rzemiosło indywidualne odchodzi do lamusa – jako zawody zapomniane. Żegnamy starych zawodowców fabrycznych przywiązanych do swoich maszyn – gdzie więcej o nich wiedzieli niż o swoich żonach. Taki czas a ja z tego staram się łowić jak najwięcej dla siebie.

To chyba tyle mojego poglądu i filozofii na ten temat. Jak coś znowu zmajstruje – to zdjęcie zmieszczę. Wam życzę – pamiętajcie starą szkołę ! i wiedzcie, że trwałość nie jest dzisiejszą domeną – ale wymuszona „data ważności” dosłownie na wszystkim. Ja nie mam – póki co – obowiązku dawać daty ważności swoich prac. Liczę, że każda z nich przerośnie wiekiem właściciela :o ) po za Jego zadowoleniem. .

realizacjePermalink

Comments are closed.