Budujemy mosty dla Pana Starosty. Mosty Czapajew / Ba-64

zdj1

Mosty do Ba-64 są identyczne jak w Czapajewach.  Kupiłem komplet mostów od Czapajewa ale w kiepskim stanie. Użytkownik mostów dokonywał licznych przeróbek w tym wyciął mocowania przednich, ćwierć-eliptycznych resorów. Musiałem rozebrać wszystko na drobne kawałki – i wiecie co !?. Ciekawostka – w zwrotnicach przednich mostów powinny znajdować się przeguby homo-kinetyczne ( kulowe ) a w jednym był zwykły krzyżak od wału napędowego ! – O Matko ! – jeżeli to działało poprawnie – to chylę czoła pomysłodawcy – na zasadzie „Polak potrafi” . Jeżeli to faktycznie trzyma osiowość z sworzniami zwrotnic – to zachowam patent.
Okazało się jednak, że patent spowodował poważne straty na zębatce koronowej układu różnicowego !. Pewnie dlatego kupiłem tanio te mosty :o ). Oś musiała się kręcić ale z oporami  powodującymi poważne zużycie zębatek półosi przy zmiennym nacisku przy skręcaniu – nie do zregenerowania !. Trzeba adoptować półosie ze starych zapasów.
Spawanie materiału o nieznanym składzie chemicznym – to wyzwanie. Do obejm przednich mostów musiałem przytwierdzić jarzma resorów – raz – pod odpowiednim kontem, dwa – w taki sposób, aby w czasie jazdy nic nie pękło. Kilogram elektrod do spawania materiałów o nieznanym składzie chemicznym kosztuje od 300 do 700 zł – a na taka pracę ( cztery jarzma ) pójdzie około ćwierć kilko. Zdecydowałem się na „eksperyment”
Poprosiłem z zaprzyjaźnionej firmy Allmetal kolegę – doświadczonego spawacza. Wspólnie testowaliśmy różne techniki – TIG, MAG, a potem klasycznie różne elektrody . Paradoksalnie, okazało się, że najlepszą wytrzymałość wykazały elektrody ER-118 – jakie dostałem w posagu od Teścia . Jakieś archaizmy z lat 80-tych – ale zadziałały jak trzeba. Uznaliśmy w konkluzji, że najlepiej się rozumieją zbliżone roczniki :o ) . Jestem tu też wdzięczny za nauki Jędrka z Kaliny – o metodzie spawania materiałów o nieznanym składzie chemicznym. To fajnie, że na spotkaniach przy kieliszku herbaty można wynieść budującą wiedzę.
Mosty zrobione, teraz walka z tylnymi piastami. „Radzieckie nasienie” – tak kombinowało, że teraz trudno orzec czy ta nie-normatywność wymiarów  miała ustrzec wroga przed zamiennikami lub kopiowaniem czy po prostu uznawali swoje za jedynie słuszne. Pojawił się problem w zamienniku łożysk tylnich piast, gdzie np. wałek ma średnicę 9,5 mm. Udało mi się dostać dwa oryginalne łożyska ale ich praca na zużytych bieżniach – litych ze strukturą mostu – może być nieskuteczna. Zamienne łożyska okazały się makabrycznie drogie .
Łożysko tylnej piasty koła pracowało bezpośrednio na przylgni – pierścieniu stanowiącym  całość pochwy mostu. Co zrobić !? napawać i przetoczyć jajowatą przylgnię i potem utwardzać ? – ale jaki to materiał ?. Może wstawić tak jak jest – ale bicie i naciski rozwalą resztę czyli np. stożek półosi. W końcu opracowałem metodę ( niewidoczną na zewnątrz ) ale tanią – skuteczną i trwałą… . Przerobiłem piasty pod ogólnodostępne łożyska klasy NU.
Inna historia – kosze układów różnicowych też nie nadają się do użytku. W miejscach osadzenia łożysk są poważne ubytki. Łożyska musiały się albo zablokować – albo jaki diabeł w nie wstąpił – bieżnie wewnętrzne wyrobiły tak swoje osadzenie, że ubyło materiału nawet na dwa milimetry na stronę !. Trzeba dokonać pomiaru odległości przy dobrym koszu i dorobić tuleje pod łożysko na wyrobionym miejscu. Konstrukcja zostanie osłabiona w znaczny sposób – zatem będzie się kosz nadawał jedynie na tylny most – gdzie oddziaływują mniejsze przeciążenia. Trzeba zaryzykować – innego wyjścia nie ma.
Powoli zaczęło mnie to denerwować – ignorancja domorosłych mechaników przy składaniu jakiegokolwiek sprzętu zawsze skutkuje jego krótką żywotnością. Chyba, że ma to posłużyć na pokaz i szybką sprzedaż. Przykładowe techniki: jak za głośno hałasuje most – dosyp trocin ! – będzie cicho ! – ot i cała filozofia. Przecież to wszystko było liczone co do „setek” milimetra – gadanie typu: „widzisz ! .. i działa” nie zawsze się równa z trwałością. Na razie wydałem na komplet łożysk i uszczelniaczy do dwóch mostów 203 zł, dodaj cenę oleju i smaru, koszta czasu pracy przy spawaniu, toczeniu, przerabianiu piast itd. – i jest już grubo ponad 1000 zł za komplet. Do tego trzeba dodać wartość samych mostów – jakie rzadko kupisz po rzetelnym remoncie. Moi mili ! – nie wspomnę o sworzniach zwrotnic – ale tu można zakombinować…. . Zmierzam do tego – mosty od Czapajewa to wcale nie jest „poroniony” patent. Uważam, że są to trwałe i mocne konstrukcje – tylko trzeba trochę się przy nich napracować.

realizacjePermalink

Comments are closed.